Ładowanie…

Wpadki komentatorów sportowych

Dziennikarstwo sportowe to dział dziennikarstwa, koncentrujący się na informowaniu o wydarzeniach dotyczących sportu a także roli aktywności fizycznej w życiu codziennym. Dziennikarstwem sportowym zajmują się zarówno dziennikarze i publicyści, jak i komentatorzy oraz sprawozdawcy wydarzeń sportowych. Dobry komentator zdecydowanie uprzyjemnia odbiór meczu czy innego rodzaju zawodów, ale i tak najbardziej pamiętne są wpadki i zabawne lapsusy językowe sprawozdawców sportowych. Są to jedne z najczęściej powtarzanych i najbardziej znanych cytatów dziennikarstwa.
Lapsusy komentatorów sportowych wynikają najczęściej z dużych emocji towarzyszących wydarzeniu. Komentowanie sportu to w rzeczywistości dosyć niełatwy przypadek dziennikarstwa, co owocuje właśnie dużą ilością wpadek. Do popełniania przejęzyczeń przyczynia się również konieczność szybkiego i głośnego mówienia – jest to niezbędne, żeby budować napięcie widzów telewizji czy słuchaczy radia. Z tego względu komentatorom często zdarza się mylić np. nazwiska zawodników czy nazwy zespołów sportowych, a także popełniać zabawne błędy językowe.
Chyba najczęściej powtarzane są słynne przejęzyczenia gwiazdy polskiego dziennikarstwa sportowego, Dariusza Szpakowskiego. W końcu to właśnie Szpakowski przedstawiał swego czasu braci bliźniaków De Boer, z których większość gra w Barcelonie. Informację o kontuzjach holenderskich piłkarzy grających dla Realu Madryt porównał z kolei do wyciskania witaminy C z holenderskiej pomarańczy. Klasykiem stały się też takie sformułowania, jak faza meczu, w której przegrywający przegrywa, przeżuwanie meczu, trafianie bramką w słupek, długi róg bramkarza, puszczanie Bąka lewą stroną (o piłkarzu Jacku Bąku), czy polewanie wody głową. Osobną kategorią są przejęzyczenia przy podawaniu konkretnych nazwisk i nazw własnych – piłkarzy Samira Nasriego i Jona Dahla Thomassona czy Olimpique Marsylia.
Dziennikarstwo sportowe zna jednak setki innych zabawnych lapsusów. Wojciech Bernard zasłynął swego czasu drugą połówką, którą rozpoczęli goście (mając na myśli drugą połowę meczu piłkarskiego), a także skupianiem uwagi obrońców przez piłkarza Piotra Soczewkę. Komentując zagranie głową w meczu piłki nożnej mówił też o główce piłkarza, która przeleciała nad głowami innych zawodników. Z kolei Mateusz Borek, zamiast o gwizdku kończącym spotkanie, mówił w trakcie jednej z transmisji o końcu gwizdka. Skróty myślowe stosował również Roman Kołtoń – podczas jednego z meczy zachęcał piłkarzy do przecinania piłek, zamiast przecinania podań. Jacek Łuczak o zawodniku, który strzela ostatnio dużo goli, powiedział kiedyś, że się rozstrzelał. Podobnie przejęzyczał się Andrzej Janisz, który użył skrótu myślowego i z podwojonego krycia napastnika wyszedł mu podwojony przez obrońców Ronaldo. Z kolei Andrzej Szeląg okładanie zawodnikowi nogi lodem w celu zmniejszenia bólu po kontuzji nazwał kiedyś zamrażaniem zawodnika. Również były bramkarz Jan Tomaszewski, komentując gościnnie pewien mecz, określił wielki błąd jednego z zawodników jako wielbłąd.
Oczywiście, zabawne przejęzyczenia zdarzają się nie tylko podczas meczów piłki nożnej. Klasykiem są sformułowania Bohdana Tomaszewskiego z wyścigów rowerowych („dziecko dwóch pedałów”) czy Jana Ciszewskiego z wyścigów konnych, kiedy przekonywał, że wszystko jest w rękach konia. Andrzej Kostyra – specjalista dziennikarstwa poświęconego sportom walki – określając szybkość jednego z zawodników porównał go do keczupu. Z kolei Zdzisław Ambroziak przedstawiał kiedyś rosyjskiego siatkarza, Nikołaja Karpola, jako legendę kobiecej siatkówki.
Oczywiście powyższe przykłady to nie wszystkie śmieszne wpadki polskiego dziennikarstwa sportowego. W różnych zbiorach humorystycznych oraz w Internecie można znaleźć dużo więcej tego typu przejęzyczeń, a nawet ich nagrań z telewizyjnych lub radiowych relacji sportowych. Jednak najzabawniej robi się w momencie, gdy oglądając transmisję na żywo sami wyłapiemy jakiś śmieszny lapsus i przekażemy go swoim znajomym.

Dodaj komentarz